Charyzmat diakonii - dar służby. Podstawy biblijne
Referat ks. Mirosława Kiedzika wygłoszony podczas XXIX Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie na Jasnej Górze 28.02.2004 r.
W Apokalipsie, w liście do Kościoła w Efezie czytamy:
Znam twoje czyny, trud, wytrwałość i to, że nie możesz znieść złych. (...) Jesteś też wytrwały, bo zniosłeś cierpienia z powodu Mojego imienia i nie ustałeś. Ale mam przeciwko tobie to, że porzuciłeś swoją pierwszą miłość. Pamiętaj więc, skąd spadłeś i nawróć się, i podejmij pierwsze czyny. A jeśli nie, przyjdę do ciebie i ruszę twój świecznik z jego miejsca - jeśli się nie nawrócisz (2,2-5).
Nieustannie warto i trzeba powracać do pierwszej miłości, do tego pierwszego zapału, gdy ożywieni w naszej religijności chcieliśmy "ruszać z posad bryłę świata". Jak łatwo było wtedy kochać cały świat, spieszyć z pomocą każdemu... Ale przyszła szara rzeczywistość, raz, drugi nam się nie udało, może nie zrozumiano nas, i prysło zauroczenie. Chrystus jednak nie toleruje przeciętności, także ciebie i mnie nieustannie wzywa: "Podejmij pierwsze czyny!"
Do zespołu słów, pojęć, które wyrażają podstawowe życiowe funkcje wspólnoty Kościoła, które tę wspólnotę tworzą i budują, należą terminy: martyría - "świadectwo", leiturgía - "służba", "kult", "ofiara", "poświęcenie", i diakonía - "służba", "posługa", "pomoc". Zatrzymajmy się jednak teraz szczególnie na pojęciu diakonia i spróbujmy nade wszystko przybliżyć sobie biblijne podstawy charyzmatu diakonii, czyli daru służby, bo przecież Słowo Boże jest światłem (fôs), które winno stawać się życiem (zôe).
Nie można zrozumieć głębi słowa diakonia, służba, nie sięgając do prawzoru, jakim jest Chrystus (Mesjasz), Syn Boży. On, będąc w postaci Bożej, nie wykorzystał swojej równości z Bogiem, ale umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi (doúlou) i stał się podobny do ludzi. A w tym, co zewnętrzne dał się poznać jako człowiek i uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu (Flp 2,6-8). Możemy powiedzieć, że Chrystus stał się człowiekiem po to, by móc służyć człowiekowi. W ten sposób przyniósł nam w darze swoją służbę. Święty Paweł, autor Listu do Filipian, określając tutaj Chrystusa sługą, nie posługuje się jednak terminem diákonos, lecz doulos, by zapewne jeszcze bardziej podkreślić służebne uniżenie Jezusa, gdyż doulos w pierwszym rzędzie znaczy "niewolnik", a dopiero potem "sługa".
Znamy wszyscy skierowaną przez matkę synów Zebedeusza prośbę do Jezusa: Spraw, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po Twojej prawej, a drugi po lewej stronie (Mt 20,21; por. Mk 10,37). To w odpowiedzi na nią Chrystus powiedział: Wiecie, że władcy narodów panują nad nimi, a przywódcy dają im odczuć swoją władzę. Nie tak będzie wśród was, lecz kto chciałby stać się między wami wielki, będzie waszym sługą, a kto chciałby być między wami pierwszy, będzie waszym niewolnikiem. Tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono (diakonethenai), lecz aby służyć (diakonesai) i oddać swoje życie jako okup za wielu (Mt 20,25-28; zob. Mk 10,42-45). Służba Chrystusa, to służba dla innych, służba bez granic - aż do oddania życia włącznie. To nie czekanie, by inni Mu służyli, to nieustanne wychodzenie do człowieka, by mu służyć. W innym miejscu przecież mówi: Kto bowiem jest ważniejszy: ten, kto zasiada przy stole, czy ten, który służy (ho diakonôn)? Czy nie ten, kto zasiada przy stole? Ja natomiast jestem pośród was jak ten, który służy (ho diakonôn - Łk 22,27).
Całe ziemskie życie, całe istnienie Jezusa jest służbą. Przez Niego - Logos wszystko (pánta - każda pojedyncza rzecz, tak stworzenie, jak i zbawienie) się stało, a bez Niego nic (oude hén - ani jedno) się nie stało (zob. J 1,3). Wcielił się po to, by służyć (zob. Flp 2,7). Urodził się w ubóstwie, by być dostępnym dla każdego, także dla pasterzy (zob. Łk 2,8-20). Napełniony w czasie chrztu w Jordanie Duchem Świętym (zob. Mt 3,16; Mk 1,10; Łk 3,22) nauczał (zob. Mk 3,7-4,34), dawał przykład modlitwy (zob. Mk 1,35; 14,32), służby (choćby umywając nogi apostołom - zob. J 13,3-16), błogosławił (zob. Mk 10,13-16) - zawsze dostępny dla człowieka (zob. Mk 3,20-21). Odpuszczał grzechy (zob. Mk 2,5; Łk 7,48), wypędzał złe duchy, uzdrawiał (zob. Mt 12,22-24; Łk 9,17-27), wskrzeszał (zob. Łk 7,11-17; J 11,38-44). Dał swoje ciało i krew pod postacią chleba i wina jako duchowy pokarm dla człowieka (zob. Mt 26,26-28; Mk 14,22-24; Łk 22,19-20; 1Kor 11,23-26). Posłuszny woli Ojca niewinnie dla nas cierpiał (zob. Mt 26,39; Flp 2,8), umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Chociaż wstąpił do nieba, to jednak nadal trwa nieustannie przy człowieku. Swoim uczniom przecież polecił: Idźcie więc i czyńcie uczniów (matheteúsate) wśród wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem. I zapewnił: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata (Mt 28,19-20). Zsyła też na uczniów obiecanego Ducha Świętego (zob. J 15,26; Dz 2,1-13; 10,44; Ap 5,6).
W ten sposób Jezus wypełnił to, co mówił o Nim Stary Testament, szczególnie Izajaszowe Pieśni o Słudze Jahwe. Pieśń I podkreśla przecież, że Sługa Jahwe to wybrany, w którym Bóg ma upodobanie, na którym spoczął Jego Duch. To On przyniesie narodom Prawo, nie złamie trzciny nadłamanej i nie zniechęci się, aż utrwali Prawo na ziemi. Bóg ustanowił Go przymierzem dla ludzi, światłością narodów, aby wypuścił z zamknięcia jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności (zob. Iz 42,1-9). Pieśń II zaś potwierdza misję Sługi Jahwe i dodaje, że Bóg ustanowi Go, wzgardzonego we własnej osobie, światłością nie tylko dla Izraela, ale i dla pogan (zob. Iz 49,1-7). Pieśń III natomiast dopowiada, że Bóg swojego Sługę wspomaga, że obdarzył Go językiem wymownym, by umiał pomóc strudzonemu. Podkreśla też, że Sługa Jahwe poddał się dobrowolnie znieważeniu i cierpieniu (zob. Iz 50,4-9). Pieśń IV z kolei opisuje cierpienie wzgardzonego przez ludzi Sługi Jahwe, który dobrowolnie dźwiga grzechy ludzkości, aby usprawiedliwić wielu. Stwierdza również, że z tego powodu zostaną Mu w nagrodę przydzielone tłumy, a liczne narody i możni tego świata uznają Jego wielkość (zob. Iz 52,13-53,12).
Jezus-Sługa z kolei wzywa swoich uczniów, by przyjęli podobną postawę. Po umyciu nóg apostołom przecież powiedział: Dałem wam przykład, abyście i wy czynili, co Ja wam uczyniłem. Zapewniam, zapewniam was, sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Szczęśliwi jesteście, jeśli to wiecie i tak postępujecie (J 13,15-17). Odpowiadając zaś na wspomnianą już prośbę matki synów Zebedeusza oznajmił: Wiecie, że władcy narodów panują nad nimi, a przywódcy dają im odczuć swoją władzę. Nie tak będzie wśród was, lecz kto chciałby stać się między wami wielki, będzie waszym sługą (diákonos), a kto chciałby być między wami pierwszy, będzie waszym niewolnikiem (doulos; Mt 20,25-27; zob. też Łk 22,26; Mt 23,11; Mk 9,35). Jak widzimy, Chrystus posłużył się tu nie tylko terminem diákonos ("sługa"), ale także terminem doulos ("niewolnik") - terminami używanymi również w odniesieniu do Jego osoby, które użyte razem na określenie postawy ucznia Jezusa jednoznacznie ukazują sposób służenia: w wierności i oddaniu całego siebie zawsze i do końca. To zresztą wynika też z wezwania do życia miłością - najważniejszego przykazania chrześcijańskiego (zob. Mk 12,29-31; Mt 22,37-40; Łk 10,27).
Przykazanie to jednoznacznie zaś określa wobec kogo ta wierność i oddanie całego siebie zawsze i do końca ma być stosowane - wobec Boga i człowieka. To "zawsze" wobec człowieka trzeba jednak obwarować zastrzeżeniem: z wyłączeniem udziału w grzechu, bo to jest przeciwne wierności Bogu, która winna być na pierwszym miejscu. A pokus nie będzie brakowało. Sam Chrystus przecież przeżył kuszenie przed rozpoczęciem swojej działalności publicznej (zob. Mt 4,1-11; Mk 1,12-13; Łk 4,1-13). Przez swoją postawę podczas kuszenia uwypuklił zaś nieodzowność w naszym życiu, a więc i w diakonii, słowa Bożego. Broniąc się przed pokusą posługiwał się bowiem argumentami zaczerpniętymi z Pisma Świętego. Użył też między innymi tekstu z Księgi Powtórzonego Prawa (8,3): Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Boga (Mt 4,4). Jezus wskazał także na konieczność przyjęcia postawy, która w żadnym wypadku, a szczególnie przez przewrotną interpretację Pisma Świętego, jak to uczynił szatan, nie może być kuszeniem Boga: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego (Mt 4,7; zob. Pwt 6,16), lecz zawsze będzie oddawaniem Mu hołdu i wyłączną służbą Jego osobie: Panu, Bogu twemu, będziesz oddawał hołd i Jemu samemu będziesz służył (Mt 4,10; zob. Pwt 6,13).
Jak nierozłącznie diakonia jest złączona ze słuchaniem słowa Bożego uwypukla Łukaszowa perykopa o Marii i Marcie (zob. Łk 10,38-42). Maria usiadła u stóp Jezusa i wsłuchiwała się (e´kouen) w Jego słowa. Marta natomiast była pochłonięta (periespâto) licznymi posługami (diakonían; Łk 10,39-40a). Zajęcie się licznymi posługami było dla niej przeszkodą w czynieniu tego, co czyniła jej siostra. Trzeci z synoptyków używając jednak tego samego czasownika diakoneîn na określenie posługi Marty i postawy służebnej samego Jezusa, podniósł tym samym rangę jej służby. Zasugerował bowiem, jak można sądzić, że jest ona naśladowaniem i kontynuowaniem służby samego Jezusa-Sługi (zob. Łk 22,27; 12,37). Dlatego w mającej miejsce po skardze Marty wypowiedzi Chrystusa (zob. Łk 10,41-42) można widzieć co najwyżej korektę sposobu zaangażowania się Marty w tę służbę: Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz o wiele, a tylko jedno jest konieczne. Maria wybrała najlepszą część, której nie zostanie pozbawiona (Łk 10,40b).
Diakonia Marty jest dobra, nawet wręcz konieczna. Jest bowiem konsekwencją słuchania Jezusa, realizowania wezwania do "czynienia" słowa Bożego (zob. Łk 6,46-49; 8,15.16.21; 22,26-27), bez podjęcia którego nie można przynieść owocu (zob. Łk 8,15) i dać pełnego świadectwa (zob. Łk 8,16), nie można też mieć prawdziwego posiadania, to jest poznania tajemnic królestwa Bożego, prowadzącego do zbawienia (zob. Łk 8,18), i należeć do rodziny Chrystusa: Moją matką i Moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wprowadzają je w czyn (Łk 8,21). Stąd Jezus nie potępia jej służby, lecz jedynie koryguje całkowite zaangażowanie się w nią. Nie potępia troski o dobra materialne, o środki do życia. Troska jednak o te dobra winna się ograniczyć do tego, co konieczne, by nie utracić tej najlepszej części, którą wybrała Maria i której nie zostanie pozbawiona (Łk 10,42). Można więc powiedzieć, że postawa pokornego i uważnego słuchania Słowa, jaką przyjęła Maria, ma pierwszeństwo przed diakonią.
Wydaje się jednak, że Łukasz chce powiedzieć jeszcze coś więcej. Chociaż bowiem w ocenie postawy Marii trudno dopatrzyć się korygującego aspektu napomnienia Jezusa, to można mimo wszystko przypuszczać, że ma tam również miejsce. Ukryty jest zaś w rzeczowniku część (merís). "Najlepszą częścią" (te´n agathe`n merída) nazywa trzeci z synoptyków konkretną, opisaną przez siebie postawę Marii, jej siedzenie u stóp Chrystusa i wsłuchiwanie się w Jego słowo (zob. Łk 10,39). Rzeczownik merís wskazuje więc tutaj na możliwość posiadania, dzięki wsłuchiwaniu się w naukę Jezusa, części w słowie Bożym, która jako najlepsza nie będzie odjęta. Rzeczy bowiem dotyczące tego świata, o które troszczy się Marta, przemijają (zob. 1 Kor 7,31), słowo Boże natomiast, w które wsłuchuje się Maria, trwa na wieki (zob. Iz 40,8) i jest słowem życia wiecznego (zob. Łk 10,25). To jednak, co wybrała Maria, to znaczy słuchanie słów Mistrza, jest czymś najlepszym, ale jest tylko częścią, a nie całością i pełnią. W sytuacji opisanej przez Łukasza ma ona przecież okazję do słuchania słowa Bożego i służby, będącej konsekwencją słuchania słowa. Dlatego, chociaż Jezus pochwala jej postawę, to jednocześnie zaznacza, że jest ona tylko częścią postawy właściwej.
Dla trzeciego ewangelisty nie istnieje zatem dylemat - albo słuchanie słowa Bożego, albo diakonia. Potrzebne jest bowiem jedno i drugie, tylko właściwie zhierarchizowane. Priorytet ma zawsze słuchanie słowa Bożego przed diakonią (czyżby chodziło o formację permanentną?). Mimo, że słuchanie słowa w skali wartości jest przed diakonią, to jednak nie tworzy ono pełnego obrazu właściwej postawy chrześcijanina. Jest tylko jego częścią. Do pełni, do przyniesienia owocu i dawania świadectwa konieczne jest bowiem, zgodnie z ujęciem Łukasza, "czynienie" słowa, realizujące się w sposób szczególny w konkretnej diakonii.
Jak pierwsi uczniowie rozumieli i podjęli diakonię? Na ich czoło wysuwa się Maryja. Od początku cechowała Ją postawa służby. To podczas zwiastowania Jej przez anioła, że stanie się matką Syna Boga, wypowiedziała wobec posłańca Bożego swoje "tak" słowami: Oto Ja służebnica (doúle) Pana, niech mi się stanie według twego słowa (Łk 1,38). Posłużyła się rzeczownikiem doúle, czyli wręcz oznajmiła: Oto Ja niewolnica Pana. Podobnie uczyniła w Magnificat, gdy stwierdziła: Bo wejrzał na pokorę swojej służebnicy (tes doúles), czyliniewolnicy. Swoje słowa zaś potwierdziła, jak o tym świadczą Ewangelie, życiem - w Betlejem, w Nazarecie czy choćby przez diakonię miłosierdzia w Kanie (zob. J 2,1-11), czy też diakonię modlitwy pod krzyżem (zob. J 19,25) i w Wieczerniku (zob. Dz 1,14) - zawsze posłuszna słowu Bożemu, oblubienica Słowa.
Apostołowie Jezusa, którzy początkowo spierali się o to, kto z nich jest ważniejszy, po umocnieniu Duchem Świętym, po uzdolnieniu Jego mocą także podjęli na wzór Chrystusa postawę służby. Świadomi tego, że te same osoby nie są w stanie robić wszystkiego, do obsługiwania stołów, do posługi, diakonii przy stołach (diakoneîn trapédzais - Dz 6,2), czyli do, jak można przypuszczać, diakonii miłosierdzia, wybrali siedmiu mężczyzn, a sami zajęli się wyłącznie modlitwą (te proseuche) i posługą, diakonią Słowa (te diakonía tou logou - Dz 6,4).
Apostołowie nazywali siebie wręcz niewolnikami Chrystusa. Tak czyni Paweł choćby w adresie Listu do Rzymian, gdy pisze: Paweł sługa (doulos - "niewolnik") Chrystusa Jezusa, powołany na apostoła, przeznaczony dla Ewangelii Boga (Rz 1,1). Podobna sytuacja ma miejsce w adresie Listu do Filipian. Również w Liście do Galatów Paweł nazywa siebie sługą, niewolnikiem Chrystusa, gdy stwierdza: Czy teraz bowiem chcę pozyskać ludzi, czy Boga? Jeśli jeszcze chciałbym się przypodobać ludziom, nie byłbym sługom (doulos - "niewolnikiem") Chrystusa (1,10). Mówiąc zaś w Milecie do starszych z Efezu stwierdza: Służyłem (douleúon - "służyłem jak niewolnik") Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń (Dz 20,19).
Z tytułem doulos - "niewolnik" w odniesieniu do apostołów mamy również do czynienia w adresie Drugiego Listu Piotra, Listu Jakuba i Judy.
Paweł w Drugim Liście do Koryntian stwierdza też: Nie siebie samych bowiem głosimy, lecz Jezusa Chrystusa jako Pana, siebie natomiast jako wasze sługi (doúlous - "niewolników") z powodu Jezusa Chrystusa (4,5). Apostołowie uważają więc siebie nie tylko za sługi, za niewolników Chrystusa, ale również za sługi, za niewolników tych, którym głoszą słowo Boże. Do przyjęcia podobnej postawy służby wobec Chrystusa i braci wzywa Paweł także chrześcijan: Miłujcie się wzajemnie miłością braterską, jedni drugich wyprzedzajcie w okazywaniu szacunku, nie bądźcie ospali w gorliwości, bądźcie płomiennego ducha, służcie (douleúontes - "służcie jak/niby niewolnicy") Panu. Radujcie się nadzieją, w ucisku bądźcie wytrwali, pomagajcie świętym w ich potrzebach, okazujcie gościnność (Rz 12,10-13; zob. Kol 3,23-24). Wy natomiast, bracia, zostaliście powołani do wolności. Tylko nie traktujcie tej wolności jako sposobu do ulegania ciału, ale przez miłość służcie (douleúete - "służcie jak/niby niewolnicy") sobie nawzajem (Ga 5,13).
W Liście do Rzymian Apostoł Narodów dodaje jeszcze: Królestwo Boga przecież nie jest pokarmem i napojem, ale sprawiedliwością, pokojem i radością w Duchu Świętym. Ten bowiem, kto w tym służy (douleúon - "służy jak/niby niewolnik") Chrystusowi, podoba się Bogu i cieszy się uznaniem u ludzi (14,17-18). W Drugim Liście do Koryntian Paweł zaś uwypukla także znaczenie posługiwania, służby: Przecież powszechnie wiadomo, że przez nasze posługiwanie (diakonetheîsa) jesteście listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żyjącego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc (3,3).
Diakonia może realizować się w różny sposób. W 1 Kor 12,4-6 czytamy: Różne są dary łaski, ale ten sam Duch, różne są posługi (diakoniôn), ale ten sam Pan. Różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich. Nic nie jesteśmy więc w stanie uczynić sami z siebie, ale wszystko możemy w Tym, który nas umacnia (zob. Flp 4,13). To Jezus uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami, aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby (diakonías), do budowania Ciała Chrystusa (Ef 4,11-12).
Do diakonii zatem wzywa i uzdalnia swoich uczniów mocą Ducha Świętego sam Chrystus, podobnie jak to miało miejsce w Wieczerniku (zob. J 20,22-23; Dz 2,1-13). On jest także wzorem służby, diakonii. By zaś Go owocnie naśladować, trzeba nieustannie wsłuchiwać się w Słowo Boże. Wtedy diakonia będzie darem dla Kościoła, darem służby Kościołowi, w Kościele i przez Kościół dzięki służbie Bogu i człowiekowi. Będzie też niezmiernie ważnym świadectwem życia chrześcijańskiego. W pierwotnej wspólnocie uczniów Jezusa tak rozumiana diakonia realizowała się choćby w życiu Maryi - Matki Jezusa, a także przez zwykłą posługę Marty (zob. Łk 10,40), przez codzienne posługiwanie ustanowionych przez apostołów siedmiu diakonów, dbających między innymi o żywność dla wdów (zob. Dz 6,1-7), przez pomoc uczniów dla braci w Judei (zob. Dz 11,29; 2 Kor 11,8) - czyli przez diakonię miłosierdzia; przez diakonię modlitwy i przez szeroko rozumianą diakonię Słowa apostołów (zob. Dz 6,4); przez posługę, diakonię pojednania (zob. 2 Kor 5,18)... Jak zaś w dzisiejszej podstawowej wspólnocie uczniów Jezusa, czyli w parafii, może się realizować ukazana w Piśmie Świętym diakonia?
Gdy się przygotowywałem do tego referatu znalazłem opracowane przeze mnie w 1981 roku, po wysłuchaniu wykładów Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego na temat diakonii w Ruchu Światło-Życie, i konsultowane z nim, niejako zatwierdzone przez niego, zarysy struktury i programu działania Oazy w parafii i w Seminarium Duchownym. Zgodnie z zarysem struktury i programu działania Oazy w parafii dobrze by było, gdyby w parafii działały:
- Diakonia Jedności - powinna czuwać nad jednością grup oazowych w parafii, nad jednością grupy parafialnej z całą wspólnotą parafialną, z Ruchem w diecezji i ogólnopolskim oraz koordynować pracę wszystkich grup oazowych na terenie parafii. W jej skład wchodzą: moderator, animator Diakonii Jedności i animatorzy poszczególnych diakonii działających na terenie parafii;
- Diakonia Deuterokatechumenatu - ma za zadanie zabiegać o prawidłowy przebieg i rozwój formacji poszczególnych poziomów (dzieci, młodzież, dorośli samotni, rodziny) i stopni w ciągu roku oraz kierować tym rozwojem, a także starać się o zabezpieczenie na przyszłość kadry animatorów grup. W jej skład wchodzą animatorzy prowadzący grupy poszczególnych poziomów i stopni, którzy spośród siebie wybierają animatora diakonii;
- Diakonia Ewangelizacji - jej celem jest prezentowanie nowych możliwości i metod ewangelizacyjnych we współczesnym świecie, ukazywanie potrzeby i sposobów posługiwania się Pismem Świętym w codziennym życiu oraz uwrażliwianie na potrzebę ewangelizacji świata, w który żyjemy. W miarę możliwości winna także na terenie parafii (i nie tylko) przygotowywać i przeprowadzać akcje ewangelizacyjne bądź służyć pomocą w ich przeprowadzaniu;
- Diakonia Modlitwy - powinna uwrażliwiać na potrzebę modlitwy w codziennym życiu w różnych intencjach, zapoznawać z wielorakimi formami przeprowadzania modlitw (nie zapominając jednak o pielęgnowaniu także form tradycyjnych, co jest szczególnie ważne w parafii), winna też budować jedność w parafii poprzez wspólne modlitwy z całą wspólnotą parafialną;
- Diakonia Liturgiczna - jej celem jest dbanie o właściwy przebieg liturgii w czasie wszelkich uroczystości organizowanych przez grupę oazową bądź odbywających się z jej udziałem, przeprowadzanie Kręgów liturgicznych i przygotowywanie komentarzy przed niedzielami i różnymi uroczystościami, prowadzenie kursu liturgicznego na podstawie "Kręgu liturgicznego" Oazy II°;
- Diakonia Wyzwolenia - powinna informować o potrzebie i sposobach przeciwdziałania nałogom: alkoholizmu, nikotynizmu, narkomanii oraz zabójstwom nienarodzonych i swobodzie obyczajowej; inicjować formy ekspiacji za ludzi pogrążonych w powyższych nałogach, dopuszczających się zbrodni dzieciobójstwa i głoszących swobodę obyczajową oraz podejmować i organizować modlitwę za narażonych na wpływ tych negatywnych postaw i zachowań;
- Diakonia Miłosierdzia - jej głównym celem jest służenie pomocą istniejącym już na trenie parafii dziełom charytatywnym; ukazywanie ważności i potrzeby służby miłosierdzia przez organizowanie specjalnych programów, wieczorów tematycznych; odwiedzanie chorych, zapobieganie doraźnym potrzebom ludzi biednych; organizowanie wspólnie z Diakonią Modlitwy modlitw dla chorych, specjalnych spotkań;
- Diakonia Świadectwa - jej głównym celem jest prezentacja Ruchu na forum parafii, zabieganie o nowych członków, informowanie na bieżąco o tym, co dzieje się w Ruchu, sprawowanie czynnej opieki nad gablotami parafialnymi;
- Diakonia Środków Przekazu - powinna zaopatrywać członków Oazy w parafii w potrzebne do pracy w Ruchu materiały, a teraz jeszcze dodatkowo starać się o rozprowadzanie w parafii pozycji wydawanych przez Wydawnictwo Światło-Życie naszego Ruchu.
Do takiego działania, do takiej służby potrzeba jednak dobrze rozwiniętej i działającej grupy oazowej w parafii. I do tego powinniśmy dążyć. Co jednak robić, gdy jest ona jeszcze w powijakach? Zawsze pozostaje diakonia pojęta w szerokim znaczeniu tego słowa, podejmowana przez każdego z nas w codziennym życiu.
Jeśli postawa Chrystusa-Sługi spotkała się z wywyższeniem przez Ojca, to także postawa tych, którzy będą służyć na wzór Jezusa zostanie zauważona przez Boga. Jezus przecież powiedział: Jeśli ktoś chciałby Mi służyć (diakone), niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i Mój sługa (diákonos). Jeśli ktoś będzie Mi służył (diakone), uszanuje go Ojciec (J 12,26). Chyba tutaj nie spodziewamy się nagrody. Co bowiem na dłuższą metę może nam zaoferować świat? Jeśli zaś spodziewamy się nagrody od Ojca, a mamy ku temu powody, to o wiele łatwiej powrócić do pierwotnej miłości. A jeśli jeszcze nade wszystko uwzględni się agápe - miłość bezinteresowną...
ks. Mirosław Kiedzik